środa, 14 listopada 2012

Chleb

Gdzie nie zerknę, czytam - "raz spróbujesz, nie pójdziesz już więcej do piekarni, po to, co tam nazywają chlebem". W zeszłym roku próbowałam dojrzeć do tematu chleba - walkę przegrałam w pierwszych zakwasowych potyczkach. Nie podniosłam wtedy ponownie rękawicy. Aż do zeszłego tygodnia, kiedy się zawzięłam - udało się!

Zakwas hodowałam wg przepisu:
http://gotujebolubi.blox.pl/2011/05/Sekretne-zycie-zakwasu-Mleczny-chleb-cebulowo.html

Natomiast pierwszy bochenek powstał dzięki uprzejmości:
http://truffle-in-a-rum-chocolate.blogspot.ie/2008/10/vermont-sourdough.html

Do ideału mu jeszcze sporo brakuje, ale faktycznie - w piekarni nie byłam już kilka dni :)

Nic tylko... :)


2 komentarze:

  1. wspaniale! własnie czekam na ciasto az wyrosnie:). moim pierwszym chlebem był dokładnie ten sam z przepisu Patrycji!. Przepyszny prawda?:)
    pozdrawiam i dziękuje za odwiedziny:)
    a.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak - przepyszny :) I ta ekscytacja, to nasłuchiwanie charakterystycznego "trzeszczenia', to rozpływające się masło.. ach :)

      Pozdrawiam i ja :)

      Usuń