czwartek, 9 sierpnia 2012

Zeszłorocznie

Planując włoski wyjazd, który już za kilka dni, troszkę wspomnień z zeszłorocznej Grecji.
Rodos - nie zauroczył tak jak Kreta (o niej kiedy indziej), ale skoro się tam znaleźliśmy wyciskaliśmy z tego miejsca, tak jak wyciska się witaminę C z cytryny :)




Cudownie było móc zrywać cytrusy prosto z krzaka.

Plaże kamieniste, ale... ale wyciskało się z nich jak z cytryny :)

Dniem i nocą można jeść sławioną sałatkę grecką, pić tamtejszą frappe.

I trudno powiedzieć - polecać, nie polecać? Co kto lubi. Dla słońca, dla pysznej kuchni (odkąd zawitaliśmy do Grecji w kuchni tylko grecka oliwa), dla obłędnego miodu, dla cykad i życzliwych Greków - warto. Ale czy te wakacje będą tymi, które pamiętać będę długie lata? 

środa, 1 sierpnia 2012

Viva Italia!


Wszystko wskazuje na to, że już za kilkanaście dni pojawimy się w świecie zupełnie innym mentalnie niż nasz,polski. Włochy - Bolonia, najstarsze w Europie studenckie miasto a 37km arkadami. Czerwone - od cegieł, dachówek w tym kolorze. Damy się sobie namówić na penetrowanie zaludnionej, wakacyjnej, ale zawsze klimatycznej Wenecji. Poszukamy w Modenie Ferrari. Popijemy włoską kawę, przesiąkniemy włoską aurą (mam nadzieję, że deszcz nas oszczędzi). Odpoczniemy i miejmy nadzieję wrócimy bez wielkiego nadbagażu - mawiają bowiem, że w Bolonii przez rok zje się tyle ile przez dwa lata w Wenecji czy Florencji. Może nasze 10 dni nie zrobi aż takiej różnicy naszym ciałom.

Zobaczymy :)