Planując włoski wyjazd, który już za kilka dni, troszkę wspomnień z zeszłorocznej Grecji.
Rodos - nie zauroczył tak jak Kreta (o niej kiedy indziej), ale skoro się tam znaleźliśmy wyciskaliśmy z tego miejsca, tak jak wyciska się witaminę C z cytryny :)
Rodos - nie zauroczył tak jak Kreta (o niej kiedy indziej), ale skoro się tam znaleźliśmy wyciskaliśmy z tego miejsca, tak jak wyciska się witaminę C z cytryny :)
Cudownie było móc zrywać cytrusy prosto z krzaka.
Plaże kamieniste, ale... ale wyciskało się z nich jak z cytryny :)
Dniem i nocą można jeść sławioną sałatkę grecką, pić tamtejszą frappe.
I trudno powiedzieć - polecać, nie polecać? Co kto lubi. Dla słońca, dla pysznej kuchni (odkąd zawitaliśmy do Grecji w kuchni tylko grecka oliwa), dla obłędnego miodu, dla cykad i życzliwych Greków - warto. Ale czy te wakacje będą tymi, które pamiętać będę długie lata?