Wszystko wskazuje na to, że już za kilkanaście dni pojawimy się w świecie zupełnie innym mentalnie niż nasz,polski. Włochy - Bolonia, najstarsze w Europie studenckie miasto a 37km arkadami. Czerwone - od cegieł, dachówek w tym kolorze. Damy się sobie namówić na penetrowanie zaludnionej, wakacyjnej, ale zawsze klimatycznej Wenecji. Poszukamy w Modenie Ferrari. Popijemy włoską kawę, przesiąkniemy włoską aurą (mam nadzieję, że deszcz nas oszczędzi). Odpoczniemy i miejmy nadzieję wrócimy bez wielkiego nadbagażu - mawiają bowiem, że w Bolonii przez rok zje się tyle ile przez dwa lata w Wenecji czy Florencji. Może nasze 10 dni nie zrobi aż takiej różnicy naszym ciałom.
Zobaczymy :)
udanego pobytu zatem:)
OdpowiedzUsuńm.