środa, 14 listopada 2012

Chleb

Gdzie nie zerknę, czytam - "raz spróbujesz, nie pójdziesz już więcej do piekarni, po to, co tam nazywają chlebem". W zeszłym roku próbowałam dojrzeć do tematu chleba - walkę przegrałam w pierwszych zakwasowych potyczkach. Nie podniosłam wtedy ponownie rękawicy. Aż do zeszłego tygodnia, kiedy się zawzięłam - udało się!

Zakwas hodowałam wg przepisu:
http://gotujebolubi.blox.pl/2011/05/Sekretne-zycie-zakwasu-Mleczny-chleb-cebulowo.html

Natomiast pierwszy bochenek powstał dzięki uprzejmości:
http://truffle-in-a-rum-chocolate.blogspot.ie/2008/10/vermont-sourdough.html

Do ideału mu jeszcze sporo brakuje, ale faktycznie - w piekarni nie byłam już kilka dni :)

Nic tylko... :)


czwartek, 9 sierpnia 2012

Zeszłorocznie

Planując włoski wyjazd, który już za kilka dni, troszkę wspomnień z zeszłorocznej Grecji.
Rodos - nie zauroczył tak jak Kreta (o niej kiedy indziej), ale skoro się tam znaleźliśmy wyciskaliśmy z tego miejsca, tak jak wyciska się witaminę C z cytryny :)




Cudownie było móc zrywać cytrusy prosto z krzaka.

Plaże kamieniste, ale... ale wyciskało się z nich jak z cytryny :)

Dniem i nocą można jeść sławioną sałatkę grecką, pić tamtejszą frappe.

I trudno powiedzieć - polecać, nie polecać? Co kto lubi. Dla słońca, dla pysznej kuchni (odkąd zawitaliśmy do Grecji w kuchni tylko grecka oliwa), dla obłędnego miodu, dla cykad i życzliwych Greków - warto. Ale czy te wakacje będą tymi, które pamiętać będę długie lata? 

środa, 1 sierpnia 2012

Viva Italia!


Wszystko wskazuje na to, że już za kilkanaście dni pojawimy się w świecie zupełnie innym mentalnie niż nasz,polski. Włochy - Bolonia, najstarsze w Europie studenckie miasto a 37km arkadami. Czerwone - od cegieł, dachówek w tym kolorze. Damy się sobie namówić na penetrowanie zaludnionej, wakacyjnej, ale zawsze klimatycznej Wenecji. Poszukamy w Modenie Ferrari. Popijemy włoską kawę, przesiąkniemy włoską aurą (mam nadzieję, że deszcz nas oszczędzi). Odpoczniemy i miejmy nadzieję wrócimy bez wielkiego nadbagażu - mawiają bowiem, że w Bolonii przez rok zje się tyle ile przez dwa lata w Wenecji czy Florencji. Może nasze 10 dni nie zrobi aż takiej różnicy naszym ciałom.

Zobaczymy :)

niedziela, 29 lipca 2012

Enjoy!

http://indie-paradise.tumblr.com/post/16281570812/m-e-r-m-a-i-d-c-h-i-l-d-because-when-you-leave

Niedzielnie. Duszno. Ociężale. Wszystko stoi, tylko w głowie wir, szał, niepokój. Potrzeba zmiany jest przeogromna; tego by nastał spokój; tego, by chciało się budzić rano i iść przed siebie, przyjmując to, co daje świat. Pójdę. A teraz postaram się być tu i teraz - bo tylko to może być przyczynkiem do tego, że jutro będzie lepiej.

Enjoy the little things!